Przejdź do głównej zawartości

postulat


Kilka nowych dylematów pojawiło się ostatnio, czy raczej różnic opinii. Min. Rostowski uważa, że Polska jest zadłużona poniżej średniej, nawet wśród krajów środkowo-wschodniej Europy (d. blok sowiecki). Argumentuje, że po odjęciu OFE, które Polska (jeszcze) ma w odróżnieniu od innych krajów, dług wynosi nieco ponad 30% PKB, czyli w czołówce niskiego zadłużenia w UE. Ale jeśli ująć tempo jego przyrastania, czyli deficyt, to już mało kto, poza Południem UE, jest gorszy od Polski. Cięcia wydatków są bolesne, także procykliczne (obniżą popyt krajowy). O podniesieniu podatków w tej chwili poważnie myśleć mogą chyba tylko „marksistowscy paraekonomiści”.
Czy to jest konflikt wewnątrz systemu, czy fakt życia?
Następny pytanie to to, czy jest jeszcze życie w Platformie? A jeśli zaczyna ona mówić ludzkim głosem, jeśli Tusk przejmie się prof. Hartmana („Premierze, porządź sobie”), to czy życie wewnętrzne Platformy (W. Szacki „Strach tylnych rzędów”) pomiędzy frakcjami Tuska i Schetyny, podobno jest frakcji nawet cztery albo więcej, jakoś się ułoży. Czy ktoś ten peleton rozegra i poprowadzi? Czasami wpis nie zamieniać jest sensowny. Jakiś lek na nadciśnienie (nazwa niestety nie nadawała się dla mnie do zapamiętania) jest znacznie lepszy w wydaniu firmy XXX (ponoć oryginał) niż w podróbkach – ten akurat lekarz nie wie dlaczego, ale widzi efekty.
W większości przypadków – nie ma znaczenia, czy to podróba (czyli oficjalnie – lek generyczny), czy oryginał
Ten akurat wypisuje nazwy międzynarodowe, czasem jednak mówi, który lek chcieć.
Lekarz, z którym rozmawiałem o przypadku p. Lexa zasugerował zmianę lekarza, ale rozumiem, że to niemożliwe, w jego okolicy jest za mało lekarzy – i to zdaje się jest główny problem.
Od zeszłorocznej awantury o recepty zainteresowałem się wcześniej całkowicie obcym dla mnie tematem i badając go w rozmowach z lekarzami, których w większości nawet nie znam z nazwiska (zatem zakładam, że są zupełnie szczerzy, bo dlaczego nie – szanse, ze spotkają mnie ponownie są bliskie zeru) stwierdzam co następuje:
Ten cały system jest chory od podstaw, lekarz nie ma interesu, żeby leczyć tanio, za to narażony jest na pokusy zachowań (nazwijmy to delikatnie) nieetycznych
Z faktu, czy dany lekarz jest dobry, czy zły nic nie wynika – nie jest tak, że ten dobry zarabia więcej, to w ogóle nie ma związku z niczym poza NFZtem
Gigantyczna liczba leków się marnuje
Koszty leków refundowanych bywają całkiem bez sensu – czasem koszty leków 100% są niższe niż leków 50%-towych (chemicznie tych samych, rzecz jasna)
Apelowanie do etyki wydaje mi się pozbawione sensu. Lekarzy w Polsce jest ponoć ok. 70tys. i w związku z tym jest tam tyle samo kanalii i aniołów ile w reszcie społeczeństwa. I nie zmienią tego żadne apele. Gorzej, że liczba lekarzy raczej będzie spadać. Córka mojego rozmówcy – na ostatnim, czy przedostatnim roku medycyny już sobie załatwiła pracę za granicą i na moje delikatne pytanie czy nie lepiej zostać w Polsce wybuchnęła szczerym śmiechem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

pretekst

Masz absolutną rację. Cena mieszkania ZAWSZE będzie sumą maksymalnej kwoty możliwej do wyciśnięcia z klienta plus wszystkie możliwe dopłaty. Identycznie jest z cenami pogrzebów: to niezmiennie jest dokładnie 100% zasiłku pogrzebowego.Ja mieszkam w Opolskim i u mnie polowa rodziny wyjezdza za granice do pracy, ja tez jezdzilem ale mi się odechcialo to chciałem znaleźć prace w Polsce, znalazłem ale raz na kilka dni a raz na miesiąc bo na tyle miałem uwowe i zresztą za minimalna stawke, teraz zarejestrowałem się w urzędzie pracy i siedze już od dłuższego czasu na bezrobociu, na moim przykładzie musze stwierdzić ze rząd jest oderwany od zwykłych ludzi i wmawia mity ze jest niskie bezrobocie, oczywiście niby jest ale dlatego ze dużo osob znalazło zatrudnienie za granica, po drugie niby pracodawcy tak bardzo bija się o pracowników a do mnie nikt się nie zgłasza, a urząd pracy milczy.Po prostu centra miast są wypełniane przez biurowce, markety i inne molochy w których się pracuje a nie mieszk

miasto

W miastach strach żyć smród brud spalin pełno parkingów na osiedlach brak trawiastych placów zabaw brak .Rodzi się przemoc wykluwają się nowe choroby . Ja myślę o zamieszkaniu na wsi lub całkowicie wynieść się do innego kraju . Nawet myślę o Ukrainie tam przynajmniej każde dziecko ma gdzie pobiegać po trawie ,tam przynajmniej jest masowy zakaz wycinek.No i zdziwieni są? Ja w UK kupiłem dom za 100tyś funtów. U mnie w mieście rodzinnym o podobnej ilość mieszkańców kosztuje podobnie lub więcej. W Polsce zarabiałem 5 razy mniej. Jak pani posieł bo inaczej jej nie można nazwać wypowiada się, że w Polsce nie można wyżyć za 6 tyś pln to normalni ludzie jak się czują? Nigdy nie wrócę do tego chorego kraju.Nikt nie ucieka tylko z metropolii przeprowadzają się na wieś :) Jak już ktoś napisał przyczyną są horrendalne stawki za metr kwadratowy mieszkań w miastach . Zrobiłem dokładnie to samo nie będę płacił po 5000m2 jak mogę wybudować się 7km za 2200zł za metr. jest kilka miast, ktore sie nie wy

zbiornik

Gdyby tak miało być, to po co koledze ten zbiornik? Woda niech sobie odpłynie i cześć! Wasze sugestie mają taki rezultat, że po deszczu kolega zostanie z pustym zbiornikiem na deszczówkę. To po co mu ten zbiornik? Wystarczyłaby płytka studzienka. Po co utrzymywac poziom wody u gory, czekac az sie studzienka napelni. Ma studnie z kregow, wiec raczej nie mega wielkiej pojemnosci. Taka wode powinno sie wypompowywac jak najwczesniej, bo jak bedzie prawie pelno i oberwie sie chmura, to moze sie pompa okazac za malo wydajna. Wtedy zbiornik stanie sie buforem miedzy duzym opadem a mniej wydajna pompa.Zbiornik może mieć dwie funkcje. Albo gromadzi deszczówkę do wykorzystania albo gromadzi deszczówkę, aby ją powoli rozlać, stanowi tylko bufor budowa przyłącza wody i kanalizacji, w celu uniknięcia kałuż. Może pełnić obie funkcje, ale to oznacza że pewna część pojemności zbiornika jest normalnie pusta, dla przyjęcia gwałtownego opadu, a w reszcie gromadzi wodę na zapas. Taki zbiornik z "prz